SKRAJNE WYZWANIA

SKRAJNE WYZWANIA

Z pewnością słyszałeś o biegach, których uczestnicy mają do pokonania sto, dwieście kilometrów za jednym zamachem. Takie zawody zazwyczaj nazywa się ultrabiegami lub ultramaratonami. W dodatku, jakby sam dystans nie był już wystarczającym wysiłkiem, często imprezy te odbywają się w klimacie dalekim od optymalnego do biegania.

Mityczny bieg Badwater przeprowadzany jest w Kalifornii, w miejscu nazywanym Doliną Śmierci (Death Valley). Trasa biegu liczy blisko 220 kilometrów, a zawody odbywają się w lipcu, gdy temperatura powietrza sięga nierzadko 45–50 stopni. Biegacze mają dwa dni na dotarcie do celu. Nie bez przyczyny Badwater reklamuje się jako „najtrudniejszy bieg na świecie”.

Wiele z tych ultrabiegów ma swoje źródła w historii. Ponad 300 biegaczy czuje się silnie zmotywowanych do tego, by co roku pokonać dystans między Spartą a Atenami w biegu nazywanym Spartathlonem. Odległość między miastami wynosi 245 kilometrów, czyli odpowiada blisko sześciu biegom maratońskim łącznie. W czasie zawodów nie ma miejsca na choćby chwilę snu. Bieg ma trwać mniej niż 36 godzin, co w zasadzie wymaga od zawodników poruszania się bez przerwy. Jeden z biegaczy Spartathlonu, Brytyjczyk James Adams, pokonał tę trasę już trzykrotnie. W wywiadach opowiadał, jak nieznośnie wyczerpujące są te zawody i jak za każdym razem obiecuje sobie, że ich nie powtórzy. Mimo to rokrocznie staje na linii startu. W przyszłości planuje przebiec ten dystans tam i z powrotem – to jest 490 kilometrów. Za jednym zamachem.

Fenomen ultrabiegów jest interesujący z medycznego punktu widzenia. Przed kilkudziesięcioma laty bieg na dystansie dwudziestu, trzystu, czterystu kilometrów uważano za zagrażający życiu. Ten typ skrajnego sprawdzianu przyciąga rzecz jasna tylko pewną ograniczoną grupę biegaczy, ale faktem jest, że coraz więcej osób chce się w to włączyć, również dzięki bestsellerowej książce Urodzeni biegacze Christophera McDougalla.

Na pytanie, czy ultramaraton jest niebezpieczny, można odpowiedzieć, że nie jest, przynajmniej nie w krótkiej perspektywie.

O zwiększonym zainteresowaniu skrajnie długimi biegami świadczy między innymi to, że w pierwszych zawodach Ironmana, organizowanych w roku 1978, brało udział tylko dwanaście osób, a od tamtej pory liczba uczestników znacznie wzrosła. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2012 roku w przynajmniej jednym ze światowych utramaratonów wzięło udział 70 000 ludzi.

Czy ultramaraton jest niebezpieczny?

Wiele osób zastanawia się, czy ultramaratony są szkodliwe. Pytanie stało się szczególnie aktualne, gdy w 2012 roku w wieku 58 lat zmarł Micah True, długodystansowiec opisany w Born to run. Micah True zdecydował się przebiec dystans dwudziestu kilometrów w Nowym Meksyku, odległość, która musiała być dla niego niemal rutynowa. Wtedy zaginął. Został odnaleziony martwy po kilku dniach. Sekcja wykazała, że cierpiał na kardiomiopatię rozstrzeniową, chorobę serca o nieznanej przyczynie. Zaczęto spekulować, że do choroby mogło się przyczynić wiele długodystansowych biegów. Na pytanie, czy ultramaraton jest niebezpieczny, można odpowiedzieć, że nie jest, przynajmniej nie w krótkiej perspektywie. Biorąc pod uwagę wszystkie dostępne informacje, nie wydaje się, by uczestnicy zawodów umierali w nadnaturalnej liczbie w trakcie lub na skutek biegów. Odnotowano jednak kilka tego rodzaju wydarzeń, między innymi nagłe zatrzymanie krążenia u kilku uczestników. Po zbadaniu tych przypadków okazało się, że większości z nich można było uniknąć, gdyby tylko zawodnicy poddali się przed biegiem badaniom lekarskim i byli posłuszni zaleceniom lekarza.

Nie można natomiast z całą pewnością powiedzieć, że w dłuższej perspektywie biegi długodystansowe są nieszkodliwe. Długotrwałe i silne obciążenia na skutek dziesięcio- lub dwudziestogodzinnych biegów bez przerw mogą wpływać na serce. Niektórzy kardiolodzy ostrzegają przed zbyt długimi biegami, które mogą spowodować utworzenie się w sercu blizn podwyższających zagrożenie arytmią. Te obawy wzrosły, kiedy badacze z Uppsali przebadali 53 000 uczestników Biegu Wazów. Okazało się, że im szybciej jeździli na nartach i im więcej biegów ukończyli, tym częściej zgłaszali się do lekarza z problemami arytmii w okresie dziesięciu lat uczestniczenia w biegach. To nie oznacza, że udział w Biegu Wazów jest dla wszystkich szkodliwy, ale trzeba wykazać odrobinę szacunku dla własnego ciała, które w tego typu biegach jest narażone na ogromny wysiłek.

... trzeba wykazać odrobinę respektu dla wysiłku, na jaki ciało jest narażone przy tego typu biegach.

Czy oprócz problemów z sercem występują jeszcze inne dolegliwości, na które narażeni są biegacze ultramaratonów? Badacze amerykańscy przeprowadzili wywiady z ponad 1 200 biegaczami ultramaratonów i odkryli, że w ciągu minionego roku ponad połowa z nich uległa kontuzji. Najczęściej były to kontuzje kolan. Urazy częściej występowały u biegaczy przed czterdziestką niż u starszych. Interesujące było to, że wielu ultramaratończyków było chorych, i to poważnie. Na przykład trzynaście procent miało astmę, a u blisko pięciu procent – czyli u jednego na dwudziestu – rozpoznano nowotwór.

Czy należysz do tej grupy ludzi, których, w odróżnieniu od nas, pociągają biegi nawet dwustukilometrowe? Być może zastanawiasz się nad startem w takim biegu w niedalekiej przyszłości? Jeśli tak, to przed startem zdecydowanie powinieneś przejść całościowe badania lekarskie ze szczególnym uwzględnieniem serca, a poza tym musisz zrobić EKG. Jeśli trenujesz dla zdrowia, to nie ma absolutnie żadnych powodów, by rozważać tak długie biegi, większość efektów zdrowotnych można uzyskać już przy trzydziestominutowych, codziennych treningach.

SKRAJNE WYZWANIA

Maraton – czy jest niebezpieczny?

W takim razie „zwykły” maraton musi być nieszkodliwy? Tak wielu ludzi w nim uczestniczy. W ciągu kilkudziesięciu lat sposób jego postrzegania diametralnie się zmienił – od upatrywania w nim skrajnego sprawdzianu do czegoś, co niemal każdy biegacz stawia sobie za cel. W roku 1976 w Stanach Zjednoczonych maraton ukończyło 25 000 biegaczy. W 2012 ich liczba zwiększyła się dwudziestokrotnie, do niemal 500 000!

Jakie zagrożenia niesie ze sobą bieg maratoński? To pytanie niewątpliwie może się nam nasunąć, ponieważ już pierwszy maratończyk zmarł. Według legendy grecki posłaniec Filippides, który w roku 490 przed Chrystusem przebiegł niespełna czterdzieści kilometrów z Maratonu do Aten, aby przekazać pilną wiadomość, zmarł, gdy tylko ją wypowiedział.

Na szczęście jego przypadek zdaje się wyjątkowy. Czasopismo „New England Journal of Medicine” przebadało ponad dziesięć milionów biegaczy maratonu i półmaratonu. Okazało się, że na 200 000 biegaczy tylko jeden umiera podczas biegu. Zagrożenie jest zatem, krótko mówiąc, znikome. Ponieważ jednak obecnie w maratonie bierze udział więcej osób, niż to było przed zaledwie dziesięcioma laty, oznacza to, że więcej osób umiera – a to trafia na nagłówki gazet. Interesujący jest fakt, że wśród tych niewielu przypadków zawału lub śmierci podczas biegu maratońskiego, większość zdarzyła się na ostatnim kilometrze. Najwyraźniej chęć przekroczenia linii mety jest tak silna, że nie zwraca się uwagi na sygnały wysyłane przez ciało.

Nawet jeśli niemal każdy biegacz bierze udział w maratonie, nie można zapominać, że jest to spore wyzwanie dla organizmu. Zrobienie badań lekarskich przed biegiem nigdy nie zaszkodzi, a jest wręcz zalecane w przypadku chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca, astma, wysokie ciśnienie krwi lub choroby serca.

W ciągu kilkudziesięciu lat sposób postrzegania [maratonu] diametralnie się zmienił – od upatrywania w nim skrajnego sprawdzianu do czegoś, co niemal każdy biegacz stawia sobie za cel.